Polskie przetwórstwo ryb ma szansę na zdobycie nowych klientów. W związku z lockdownem wzrosło zapotrzebowanie na produkty, które mają długi termin przydatności do spożycia. Jeśli chodzi o ryby, były to produkty w puszkach i mrożone. Wielu polskich przetwórców musiało pod koniec marca i w kwietniu zwiększyć swoją produkcję i zatrudnić więcej pracowników. Wzrostowi polskiej produkcji sprzyjały zakłócenia w światowym łańcuchu dostaw, ze względu na to, że  zamówienia z krajów europejskich i Ameryki zaczęła omijać Chiny i trafiać na inne rynki. 

– Nasi partnerzy, którzy od wielu lat mają przetwórstwo na bardzo wysokim poziomie i należą do programu certyfikacji MSC, mówią, że był bardzo duży popyt na ich produkty. Polska branża bardzo szybko zareagowała na zwiększoną produkcję, zatrudnienie nawet rosło. Bardzo ważne jest to, że od wielu lat trzymała standardy higieniczne, więc przebywanie w zakładzie nie niosło ze sobą dużego ryzyka zakażenia koronawirusem – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Anna Dębicka, dyrektor programu MSC w Polsce i Europie Centralnej.

Epidemia koronawirusa wpłynęła również na wzrost sprzedaży żywności. Od marca br. zanotowano zwiększone zakupy produktów mrożonych, przetworzonych i puszek zarówno w Polsce, jak i całej UE. 

Niestety, w dużo gorszej sytuacji znaleźli się dostawcy do gastronomii, która najpierw przez kilka pierwszych tygodni musiała przerwać swoją działalność, a potem, gdy już wróciła, wiązało się to z  ograniczeniem  klientów mogących jednocześnie przebywać w lokalu i dużo mniejszym zainteresowaniem konsumentów, którzy bali się o swoje bezpieczeństwo, ale też musieli stawić czoła trudnej sytuacji finansowej.

– Jesteśmy krajem, który produkuje przede wszystkim produkty przetworzone, mrożone, puszki, jesteśmy wręcz liderem tych produktów na rynku Unii Europejskiej – podkreśla Anna Dębicka.

– Widzimy, że rynek globalny się zmienia. Wcześniej przetwórstwo było bardzo uzależnione od rynku chińskiego, w zasadzie większość połowów amerykańskich czy kanadyjskich była przetwarzana w Chinach i dopiero trafiała na rynek Unii Europejskiej, również do polskich przetwórców – mówi dyrektor programu MSC w Polsce i Europie Centralnej. 

– W tej chwili światowi kupcy mają duży dystans do przetwórstwa w Chinach, chcą większej dywersyfikacji i tu jest ogromna szansa dla polskiego przetwórstwa, które już wcześniej prowadziło rozmowy z krajami Ameryki Północnej, żeby przetwórstwo tzw. pierwszego rzędu, czyli filetowanie ryb, przeprowadzić do Polski – dodaje. 

Czy Polska wyprzedzi Chiny?

– W Polsce mamy ponad 200 firm zarejestrowanych do handlu z Unią Europejską i to na bardzo wysokim poziomie. Mamy sygnały od polskich przetwórców, że ten globalny rynek trochę się rozprasza. Mamy nadzieję, że znajdą oni na nim swoją szansę dostarczenia wysokiej jakości bezpiecznych produktów na rynki europejskie, ale też światowe – mówi Anna Dębicka.

– Z uwagi na koronawirusa najbardziej ucierpiały kraje, które były bardzo blisko związane z turystyką i szeroko pojętą branżą HoReCa, czyli hotelarstwem, cateringiem, restauracjami. Takie państwa jak Włochy, Hiszpania, Portugalia czy Wielka Brytania były przyzwyczajone do tego, że rybę i owoce morza się je w restauracji, na ulicy, w hotelu, a to niestety zostało całkowicie zamrożone na kilkanaście tygodni – mówi dyrektor programu MSC w Polsce i Europie Centralnej.

 – W tej chwili to powoli zaczyna się odradzać i wszyscy wierzą, że chęć spożywania zdrowego jedzenia, jakim są ryby, spowoduje odbicie się tej gospodarki w ciągu najbliższych miesięcy – kontynuuje.


Źródło: agronews.com.pl