Kleszcze, które są nosicielami groźnych chorób, obecnie są istną plagą w lasach, ale też na łąkach i ogródkach – zarówno działkowych jak i domowych! Jerzy Wilk, poseł Prawa i Sprawiedliwości zaproponował dość kontrowersyjny sposób na walkę z kleszczami. Za dobry pomysł uznał kontrolowane wypalanie traw. Resort rolnictwa ma inne zdanie.

Polityk w interpelacji podkreśla, jak dużym zagrożeniem są kleszcze i jak ciężkie choroby roznoszą. Według niego,  przyczyną znacznego wzrostu populacji kleszczy jest podejście do ich zwalczania, które zakazuje  wypalania traw. Metoda ta jest uzasadniania szkodliwością dla innych stworzeń – między innymi ptaków żyjących w trawie i pożytecznych owadów.

Parlamentarzysta  swoje słowa opiera na badaniu naukowym pt. "Dynamika wypalania nieleśnych zbiorowisk roślinnych". Napisano tam m.in., że "zdarzało się, że spaleniu ulegała tylko górna, wyschnięta jej (roślinności) część", czy też: "temperatura na głębokości 5 cm pod powierzchnią gruntu wykazywała bardzo niewielki wzrost (od kilku do kilkunastu stopni) w stosunku do temperatury początkowej".

Jednocześnie polityk przekonuje, że wypalanie traw pod koniec marca i na  początku grudnia nie szkodzi ptakom, a zabija jedynie niektóre mikroorganizmy i pasożyty.

- Warto zastanowić się nad dopuszczeniem spalania traw w okresie od grudnia do marca. Inną kwestią są pożary. Jeśli wypalanie byłoby kontrolowane przez np. przez osobę przeszkoloną lub inspektora p. poż., to straty byłyby minimalne. Każdy aspekt działalności człowieka ma plusy i minusy - jazda samochodem, noworoczne fajerwerki, palenie papierosów itd. Należy zadać pytanie: Czy godzimy się na częste zarażenie ludzi (i zwierząt domowych) odkleszczowym zapaleniem mózgu, boreliozą, babesziozą, anaplazmozą itp., czy nie lepiej ponosić ewentualne minimalne straty materialne kosztem modnej ochrony bioróżnorodności? - pyta poseł Wilk.

- Możliwość kontrolowania wypalania łąk jest iluzoryczna - w praktyce każdorazowo mamy do czynienia z zagrożeniem rozszerzenia się pożaru i niebezpieczeństwem dla życia, zdrowia i mienia ludzi. Trudno zgodzić się z opinią Pana Posła, dotyczącą znikomej szkodliwości wypalania traw, gdyż podczas pożaru temperatura gleby podnosi się nawet do ok. 1000 st. C, co skutkuje zniszczeniem warstwy próchnicy oraz mikroorganizmów odpowiadających za równowagę biologiczną. Wypalanie oznacza więc nieodwracalną degradację gleby - wylicza  z kolei wiceminister Jan Białkowski.

Według badań zwiększenie liczebności kleszczy wynika z ocieplenia klimatu, który sprzyja pajęczakom w rozmnażaniu się przez cały rok i pozwala im przetrwać podczas mroźnych zim. Trzeba również pamiętać, że wypalanie oznacza też unicestwienie naturalnych wrogów kleszczy. Właśnie dlatego proceder wypalania jest całkowicie zabroniony.

Należy również zwrócić uwagę na fakt, że zakaz wypalania gruntów rolnych to jeden z warunków, których zobowiązani są przestrzegać rolnicy ubiegający się o płatności bezpośrednie oraz niektóre płatności w ramach PROW 2014-2020.

- Postulaty w zakresie wzmocnienia zakazu wypalania traw i wprowadzenia surowych konsekwencji za jego nieprzestrzeganie oraz konieczności rozpowszechnia informacji o szkodliwości tego typu praktyk były wielokrotnie poruszane we wpływających do resortu pismach i interpelacjach poselskich. Mając na uwadze powyższe, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie widzi możliwości zezwolenia na kontrolowane wypalanie łąk i pastwisk - podsumowuje Jan Białkowski.


Źródło: agropolska.pl