Senat przyjął ponad 30 poprawek do noweli o ochronie zwierząt. Senatorowie opowiedzieli się m.in. za wykreśleniem ograniczenia uboju rytualnego drobiu oraz umożliwieniem hodowli zwierząt na futra na dotychczasowych zasadach do 31 lipca 2023 r. i prowadzeniem uboju rytualnego na dotychczasowych zasadach do 31 grudnia 2025 r. Teraz poprawki Senatu będzie musiał rozpatrzyć Sejm.
Protest rolników przeciwko tzw. piątce dla zwierząt przybiera na sile. Zgodnie z tym, co zapowiadali rolnicy, w całej Polsce pojawiło się ponad 100 rolniczych blokad dróg. W ręce policjantów trafił nawet Michał Kołodziejczak, lider AGROunii.
Rolnicy z Podkarpacia najwcześniej ustawili blokady. Z godziny na godzinę na polskich drogach przybywało zablokowanych miejsc, które generowały problemy z przejazdem. Najtrudniejszy czas dla kierowców przypadł na południe (10.00-13.00), ponieważ w tych godzinach było zdecydowanie najwięcej blokad.
W Koszutach (powiat średzki, województwo wielkopolskie) podczas blokady drogi krajowej numer 11, na jakiś czas zatrzymano Michała Kołodziejczaka. Policja interweniowała, gdy ten z grupą rolników podjął się próby zablokowania wozu strażackiego, który został wezwany do ugaszenia opon podpalonych przez protestujących.
- Nie schodźcie z barykady – nawoływał prowadzony do radiowozu lider AGROunii. Po wykonanych czynnościach policja zwolniła Kołodziejczaka. Jednocześnie funkcjonariusze podkreślają, że nie doszło do zatrzymania.
- Zgodnie z prawem użyto kajdanek. Mężczyzna blokował wyjazd straży pożarnej - powiedział kom. Maciej Święcichowski z KWP w Poznaniu portalowi tvp.info.pl.
- Jesteśmy w Koszutach, to legendarne miejsce, gdzie strajki odbywały się w latach 90. To tutaj policja pałowała rolników, to tutaj nas bili. Tutaj nie chcieli, żeby rolnicy dochodzili do głosu. Ale dzisiaj my nie odpuścimy. Mamy jasne warunki, żądamy spotkania z premierem i to jak najszybszego. To on jest odpowiedzialny za to, co dzieje się w kraju - mówił protestujący lider AGROunii.
Protestujący rolnicy chcą zadeklarowania, że piątka dla zwierząt będzie odrzucona i nie będzie dalej procedowana. Twierdzą, że nie zejdą z blokady, dopóki ich postulaty nie zostaną spełnione przez rządzących.
"Prezesi zebrani na naradzie, która odbyła się w Biurze Krajowej Rady Izb Rolniczych w Parzniewie w dniu 20 października 2020 r., popierają kontynuację protestów w sprawie zaprzestania prac nad ustawą o ochronie zwierząt, wspierając rolników, którzy chcą wziąć w nich udział" - czytamy na stronie internetowej KRIR.
Dodano, że "jednocześnie prezesi Wojewódzkich Izb Rolniczych żądają spotkania z premierem, by rozwiązać "napiętą sytuację na wsi w związku z procedowaną ustawą".
Krajowa Rada Izb Rolniczych twierdzi, że "ustawa ta spowodowała powstanie ogromnych napięć społecznych poprzez nieodpowiedzialne i fałszywe przedstawianie obrazu polskich rolników, jako osób zacofanych, pozbawionych empatii i humanitaryzmu. Co więcej, takie hasła negatywnie wpływają także na odbiór polskiego rolnictwa poza granicami kraju, przyczyniając się do utrwalania stereotypu niekonkurencyjnego i nienowoczesnego rolnictwa, które nie może skutecznie konkurować z rozwiniętymi gospodarkami Unii Europejskiej".
Samorząd rolniczy podkreśla, że "polscy rolnicy nie oczekują od Sejmu i Senatu jałmużny w postaci odszkodowań przyznawanych na niejasnych zasadach za zaprzestanie swojej działalności, ale prawa do jej nieskrępowanego prowadzenia, w celu zapewnienia godnego bytu swoim rodzinom".
"Wzywamy do natychmiastowego zaprzestania szkodliwych dla polskich rolników działań i skierowania Państwa uwagi na sprawy walki z epidemią koronawirusa czy skutkami kryzysu gospodarczego" - napisano.
Źródła: agropolska.pl