Konkretnie pytanie - ktoś mieszka na Marszałkowskiej, pracuje w korporacji, ale odziedziczył po rodzicach 10 ha pod Garwolinem. Jeździ tam trzy razy w roku, raz żeby zaorać, drugi żeby zasiać i trzeci żeby skosić. Jest rolnikiem aktywnym czy nie jest? - zagaił Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa.

Polityk, korzystając z Twittera, postanowił sprawdzić, jak gospodarze rozumieją pojęcie rolnika aktywnego.

"Czym powinien się wykazać właściciel lub posiadacz ziemi rolnej, żeby słusznie i sprawiedliwie zakwalifikować go do dopłat bezpośrednich i innych programów WPR?" – zadał pytanie na Twitterze Wojciechowski.

Jacek Zarzecki, szef Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego wyszedł z propozycją, by decydowało o tym kryterium 50 proc. dochodów z prowadzenia gospodarstwa.

"Czy to wysokie kryterium, czy realne? Czy powstrzyma fikcyjnych rolników dopłatowców? Jaki będzie miało wpływ na rolnictwo? Dyskutujmy, rozważajmy, szukajmy rozwiązań, bo obecny sposób wsparcia niestety utrwala złe rozwiązania" - zapytał.

"To co jedni uznają za sprawiedliwość, drudzy uznają za krzywdę. Dlatego czekam na głos samych rolników" - wyjaśniał szef unijnego rolnictwa, proponując również swoje potencjalne kryteria do określania tego, jaki powinien być aktywny rolnik.

"1 - stale zamieszkuje w gospodarstwie, 2 - utrzymuje hodowlę w określonej liczbie minimalnej, 3 - dochód z gospodarstwa stanowi określone minimum jego dochodów, np. 25 proc., 4 - uprawia odziedziczona lub podarowana ojcowiznę. Gdy spełnia choć jeden z tych warunków, jest aktywnym rolnikiem..." - wyliczył polityk.



Źródło: agropolska.pl