Mieszkańcy miast skarżą się na dziki podchodzące pod balkony, goszczące na placach zabaw oraz spacerujące po ulicach. Coraz częściej pojawiają się sygnały, że w wielu polskich miastach regularnie pojawiają się stada dzików. W Tychach był to tak rażący problem,  że dyskutowano o ich odstrzale, ale ostatecznie zdecydowano się na inne rozwiązanie.

Dziki poszukują pożywienia i  penetrują w dużej mierze obrzeża miast i są często przedmiotem lokalnych dyskusji. Mieszkańcy twierdzą, że stanowią spore zagrożenie i powinny być - jeśli nie odstrzelone - to przynajmniej znajdować się pod kontrolą służb porządkowych.

- Musieliby te dziki odstrzelić zanim wejdą na teren Tychów - stwierdził cytowany przez portal noweinfo.pl. Potem jednak ratusz zaznaczył, że odstrzał dzików jest ostatecznością. I będzie stosował "odstraszacze".

"W związku z coraz częstszymi wizytami dzikich zwierząt na terenach zabudowanych, w szczególności dzików, Wydział Komunalny Ochrony Środowiska i Rolnictwa zlecił wykonanie zabiegu, który ma powstrzymać zwierzęta przed wędrówkami do miasta. Zabieg polegał na rozsypaniu granulatu o nazwie WILDGRANIX - bezpiecznego dla zwierząt i środowiska preparatu na bazie węglanu wapnia, wydzielającego zapachy drapieżników. Ma być dla zwierząt bodźcem do ucieczki i powrotu do lasu" - czytamy w komunikacie Urzędu Miasta w Tychach wydanym 16 czerwca.

W ten sposób zabezpieczono teren rozpościerający się wzdłuż ściany lasu od ulicy Beskidzkiej przez osiedle Z1, OW Paprocany, osiedle W, aż do Parku Wodnego. Był to jednocześnie pierwszy z zaplanowanych zabiegów. O  kolejnych działaniach urzędnicy mają informować mieszkańców na bieżąco.

Źródło: agropolska.pl