Marszałek Senatu spotkał się z gospodarzami w sprawie wciąż pozostającego na językach i budzącego wiele emocji noweli tego aktu prawnego, zorganizowanym przez Kujawsko-Pomorską Izbę Rolniczą. Zwrócił uwagę na to, że w Senacie możliwe są różne scenariusze i taktyki.

- Gdyby w Senacie zdarzyło się, że ustawa o ochronie zwierząt w obecnym kształcie poszłaby do prezydenta, to może okazać się dobrą decyzją - powiedział Tomasz Grodzki na spotkaniu z rolnikami.

Polityk zwrócił się do rolników, by ci nie dali się propagandzie medialnej, w razie gdy okaże się, że w izbie wyższej parlamentu nic w ustawie nie ulegnie zmianie.
 
- To jest jeden z możliwych scenariuszy. Nie odsądzajcie nas wówczas od czci i wiary. Dzisiaj nie odpowiem na to, jak to będzie wyglądało, bo cały czas trwają intensywne prace, dyskusje i rozmowy. Pamiętajcie, że prezydent Andrzej Duda w drugiej kadencji mniej musi, więcej może. Zresztą deklarował się na dożynkach z jakimiś swoimi uwagami. Jak będzie finalnie nie wiem – zaznaczył polityk.

Grodzki podkreślił, że największym błędem Sejmu w sprawie ustawy dotyczącej zwierząt polegał na tym, że było to tak zwany ekspres legislacyjny, który zwykle kończy się jakąś wpadką i dlatego w Senacie decyzje powinny być podejmowane po dłuższym czasie.

Marszałek zwrócił też uwagę na podziały dotyczące ustawy o ochronie zwierząt nie przebiegają liniami partyjnymi, a raczej pomiędzy emocjami a wiedzą, pewnymi stereotypami a ekonomią, między młodszym a starszym pokoleniem.

- Nie mam wątpliwości, że rolnicy in gremio dbają o zwierzęta tak, jak potrafią najlepiej. Znajduje to wyraz w tym, że produkty z tych zwierząt są doskonałej jakości – podkreślił polityk.

Grodzki zauważył, że wydłużył w Senacie czas pracy nad ustawą, zwołał komisje rolnictwa i ustawodawczą, wystosowane zostały prośby o opinie do ekspertów. Dodał również, że 13 października odbędzie się dodatkowy dzień posiedzenia Senatu, który będzie poświęcony tylko tej ustawie.
 


Źródło: agropolska.pl