Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi w obecnej formule istnieje od niedawna, bo od roku, ale mimo to cieszy się już złą sławą. Minister rolnictwa zlecił z tego powodu dodatkową kontrolę, która ma wykazać nieprawidłowości wydatkowania pieniędzy przez instytucję.
W październiku 2019 roku w wyniku połączenia dotychczasowego Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi z Centralną Biblioteką Rolniczą powstał obecny Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi. Działalność miała dotyczyć wszystkiego, co wieś wniosła do dziedzictwa kraju. Problem pojawił się, gdy pojawiły się wątpliwości dotyczące wydatków. Sprawą zajęli się dziennikarze. Według informacji zdobytych przez reporterów tvn24.pl i magazynu "Czarno na białym" TVN24 Instytut przekazał 60 tys. zł na konto fundacji związanej z zakonem, do którego należy córka jego dyrektora.
"Instytut nie wydał dotacji z budżetu państwa w ciągu jednego dnia. Dodatkowe środki w kwocie 500 tys. zł zostały przekazane do Instytutu niezwłocznie po otrzymaniu decyzji ministra finansów z 20 grudnia 2019 r. w związku z zarządzeniem nr 267 prezesa Rady Ministrów z 18 grudnia 2019 r. w sprawie przyznania z ogólnej rezerwy budżetowej środków finansowych z przeznaczaniem na funkcjonowanie Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi. Z tej kwoty na realizację bieżących zadań statutowych NIKiDW wydatkował 398 tys. 019,23 zł. Pozostała kwota dotacji, tj. 101 tys. 980,77 zł, została zwrócona na konto MRiRW" - wyjaśnił wiceminister, zaznaczając, że ministerstwo nie posiada informacji dotyczących nieprawidłowości w działalności NIKiDW.
"W najbliższym czasie zostaną podjęte stosowne decyzje, w zależności od wyniku dokonanego przeglądu. Jednocześnie w związku z kolejnymi, ukazującymi się w mediach zarzutami, minister rolnictwa i rozwoju wsi zlecił przeprowadzenie w Narodowym Instytucie Kultury i Dziedzictwa Wsi dodatkowej kontroli w zakresie prawidłowości wydatkowania przez tę instytucję środków finansowych" - napisał Szymon Giżyński.