„Mój następca zaniechał lub opóźnił wiele działań zawartych w Programie Rolnym PiS” - napisał były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Jan Krzysztof Ardanowski nie pozostaje mu dłużny. Odpowiada: „Jurgiel skończył odrzucony przez rolników i obśmiany przez media”.

Europoseł PiS Krzysztof Jurgiel (poprzednik Jana Krzysztofa Ardanowskiego ) wystosował list otwarty do obecnego ministra rolnictwa Grzegorza Pudy, w którym wykazał chęć wzajemnej współpracy.

W liście wyraźnie podkreślił, że ministerstwo pod jego opieką zrealizowało w latach 2015-2018 znaczną część programu rolnego partii. Jednocześnie wymienił w  22 punktach wybrane działania. Wśród nich znalazły się m.in. utworzenie Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa czy "wypracowanie skutecznych mechanizmów przekazywania płatności obszarowych w formie zaliczek".

"Jednocześnie z perspektywy mojego doświadczenia jako ministra wolno mi dokonać krytycznej oceny pracy mojego następcy J.K. Ardanowskiego, który w latach 2018-2020 zaniechał lub opóźnił wiele działań zawartych w Programie Rolnym PiS, niejednokrotnie działając na przekór dotychczasowym uzgodnieniom" – napisał Krzysztof Jurgiel. 

Nie cofnął się również przed tym, by wyliczyć „postępki” Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Wskazał, że polityk zaczął od pozbycia  się przez niego kompetentnych osób w osobach wiceministrów Babalskiego, Romanowskiego, Zarudzkiego czy Boguckiego. Wskazał też na wynegocjowanie złych warunków WPR czy uprawianie polityki słów, a nie czynów oraz zaniechanie realizacji Paktu dla wsi. 

Na słowa Grzegorza Pudy zareagował Ardanowski:

"Mógłbym powiedzieć, że wsparcie nowego ministra przez Pana Krzysztofa Jurgiela to ‘pocałunek śmierci’, bo chociaż nie zgadzam się z Grzegorzem Pudą w sprawie ustawy o zwierzętach, to nie traktuję Go jako wroga i życzę Mu dobrze, oraz nie chciałbym, by skończył jak Minister Jurgiel, odrzucony przez rolników, obśmiany przez media, odwołany ze względu na spadające poparcie dla PiS na wsi" - czytamy we wpisie Ardanowskiego.

Eksminister podkreślił również, że  przecież właśnie ze względu na pogarszającą się sytuację na wsi i rosnące niezadowolenie rolników z rządów PiS w wykonaniu m.in. Jurgiela został on poproszony o przejęcie kierowania resortem w czerwcu 2018 roku.

"Nie do mnie należy ocena mojego urzędowania, ale, pomimo różnych błędów, wielkich problemów i kłód rzucanych pod nogi m.in. przez odsuniętego ministra, wydaje się, że to nie był najgorszy czas dla rolników, czemu dali wyraz głosując na PiS i protestując przeciwko mojemu odwołaniu" - zaznaczył Jan Krzysztof Ardanowski.

Jego zdaniem, wśród byłych i aktualnych ministrów obowiązywał pewien niepisany zwyczaj, by, znając złożoność problemów rolnictwa i ograniczenia w podejmowanych decyzjach, nie okładać się "politycznym cepem". Dodał, że "cóż, pewna klasa i kultura przestaje obowiązywać".

Ardanowski odniósł się również do zarzucanych mu błędów i zaniechań, m.in. do tych w kwestii negocjacji unijnych środków.

"Europoseł powinien wiedzieć, że negocjacje Wieloletnich Ram Finansowych prowadził premier Morawiecki, a nie ja, zaś szczegóły wdrażania doprecyzowuje, ze względu na harmonogram prac w Radzie, obecny minister. Czy Pan europoseł Jurgiel chce zakwestionować wielkość środków wywalczonych dla Polski przez premiera rządu Zjednoczonej Prawicy?" – zapytał z przekąsem Jan Krzysztof Ardanowski.



Źródło: agropolska.pl