Forsowane przez Brukselę zielone pomysły mają być dobrowolne. Tak mówi teoria, ale jeżeli nie będę ich wypełniał, to dostanę z płatności bezpośrednich o 30 proc. mniej - mówi Wiktor Szmulewicz, szef KRIR i członek Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP.

W rozmowie z dziennikarzami  "Naszego Dziennika", szef rolniczego samorządu przyznał, że bardzo negatywnie ocenia Plan Strategiczny dla Wspólnej Polityki Rolnej.

- Oficjalnie chcemy ratować klimat i ziemię, ale środki do tego, które nakreśliła Bruksela, nie do końca temu służą. Jak się ma ugorowanie ziemi do ochrony klimatu? Dlaczego mamy poświęcać glebę pod trociny, skoro zapotrzebowanie na żywność na świecie wzrasta? Sami usuwamy się ze światowego wyścigu o rynki - powiedział Szmulewicz.

Zwrócił uwagę na to, że zielone pomysły mają być dobrowolne.


- Tak mówi teoria, ale jeżeli nie będę ich wypełniał, to dostanę z płatności bezpośrednich o 30 proc. mniej. Jak widać, dobrowolne nie są, bo niechęć do realizacji wytycznych poskutkuje poważnymi konsekwencjami finansowymi. Mniej środków znalazło się również w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich. Już teraz eksperci twierdzą, że w nowym PROW nie wystarczy pieniędzy na inwestycje w gospodarstwach rolnych – powiedział.

- Rozpoczęła się pierwsza część dyskusji w Polsce i potrwa do 15 lutego. I ważne jest, aby wszystkie organizacje rolnicze w nią się włączyły. Krajowa Rada Izb Rolniczych już w niej uczestniczy. Teraz przygotowujemy uwagi i do 15 lutego z pewnością je przedstawimy - powiedział.

- Nie chcemy tylko krytykować, ale też proponować rozwiązania, które ochronią rolników. Następnie wszystkie uwagi trafiają do Rady Ministrów. Ta ma się im przyjrzeć i zaproponować drugą wersję swojego planu. Nie można przegapić szansy. Już dzisiaj, gdy jest nam przedstawiona wersja robocza, to trzeba bić na alarm - stwierdził członek prezydenckiej rady, zwracając uwagę na to, że w kraju trwają na ten temat burzliwe dyskusje.