Najlepszym sposobem zapobiegania suszy i powodzi jest retencjonowanie wody jak najbliżej miejsca, w którym spadła - tłumaczy Polski Instytut Ekonomiczny. Doniesienia, które wskazują na to, że Polska jest krajem szczególnie ubogim w wodę, są błędne.

Najnowszy raport PIE pt. "Analiza polityki publicznej w zakresie przeciwdziałania suszy w Polsce" wskazuje, że działania o charakterze tzw. naturalnej retencji oraz projekty nietechniczne są powszechnie uznawane za najbardziej skuteczne, ale również charakteryzują się najniższym negatywnym wpływem na środowisko naturalne.

Autorzy raportu twierdzą, że zmiany klimatu wręcz wymuszają prowadzenie aktywnej polityki przez poszczególne państwa w obszarze adaptacji dążącej do zmian klimatu. Polska administracja rządowa i samorządowa będzie musiała przeciwdziałać suszy oraz jej skutkom w zgodzie z rygorami unijnych i krajowych przepisów dotyczących ochrony środowiska.

- Działania nie mogą polegać jedynie na działalności inwestycyjnej lub infrastrukturalnej. Ich nieodłącznym elementem musi być edukacja dotycząca korzystania z wody - mówi Aleksander Szpor, kierownik zespołu energii i klimatu Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Z raportu wynika, że Polska nie jest krajem szczególnie ubogim w wodę. Z zasobami wodnymi na mieszkańca wynoszącymi ok. 1,6 tys. m sześc. na osobę na rok, znajduje się poniżej krajów grupy wyszehradzkiej czy wybranych krajów UE-15. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że w momencie usunięcia dopływów cieków spoza granic kraju, polskie zasoby wynoszą 1,4 tys. m sześc./osobę/rok, czyli dokładnie tyle co na przykład w Niemczech.

Raport wykazuje, że najbardziej narażone na skutki suszy jest rolnictwo. Szacuje się, że w przypadku obszarów rolnych i leśnych aż 13,4 proc. ich powierzchni jest silnie zagrożonych tym zjawiskiem, a 24,5 proc. - ekstremalnie. Autorzy raportu twierdzą, że zwiększenie ilości, ale też czasu retencji wód na gruntach rolnych może wiązać się ze wspaniałymi rezultatami.


Źródło: agropolska.pl