W połowie miesiąca pszenica była o 30-35 proc. droższa w 2020 roku, a pod koniec miesiąca cena na giełdzie MATIF sięgnęła historycznie najwyższego poziomu w okresie żniw. Mąka i chleb podrożały już w tym roku odpowiednio o 3,6 i 5,9 proc – podaje agropolska.pl.

Stawki, które otrzymują polscy producenci w skupach, są pochodną notowań na światowych giełdach oraz kursu złotego do euro i dolara. Na MATIF pszenica konsumpcyjna (w kontrakcie z dostawą na wrzesień) kosztuje ok. 273 euro. co przy obecnym osłabionym kursie euro do złotego to prawie 1250 zł wobec 850 zł w tamtym roku.

- Wysokie ceny na giełdach wynikają z sytuacji na międzynarodowym rynku zbóż, w tym także pszenicy. Polska jest dużym eksporterem tego zboża. Sprzedajemy około 4 mln ton w sezonie przy zbiorach około 12 mln ton, czyli aż 1/3 wyjeżdża z kraju m.in. do Arabii Saudyjskiej, Algierii, Maroka czy Niemiec. Ceny, które obowiązują na tamtych rynkach, dyktują również stawki w Polsce. W praktyce cena portowa eksportowa ma kolosalny wpływ na każdy region w kraju - wyjaśnia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Krzysztof Gwiazda, prezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego.

Jak wskazuje portal, na północy, w regionach, które leżą bliżej morza, ceny są wyższe, a na południu Polski nieco niższe. Różnica wynika z kosztów transportu z pola do miejsca, w którym zboże jest ładowane na statki lub wyjeżdża transportem samochodowym.

- Obecne stawki są najwyższe od 8-10 lat, co jest spowodowane trudnym i ciasnym bilansem globalnym zbóż. Popyt na świecie zwiększa się co roku, a nie jest to tylko konsumpcja dla ludzi, ale także zboża do produkcji pasz dla zwierząt. Z kolei podaż zbóż nie zawsze nadąża za popytem, bywają trudne lata z klimatycznego i pogodowego punktu widzenia. Taką sytuację mieliśmy rok temu we Francji, kiedy urodziło się poniżej 30 mln ton pszenicy. W efekcie wzrosło zapotrzebowanie na polską. Tam, gdzie wcześniej byli obecni Francuzi, weszły nasze firmy, które zaczęły eksportować w dużych ilościach np. do Algierii - wyjaśnia szef PZPPZ-M.

Stawki pszenicy znacznie wpływają na ceny mąki i chleba. W sklepach odnotowuje się już wzrost cen tych produktów. GUS wskazuje, że w lipcu mąka podrożała o 2,1 proc. w ujęciu rocznym i o 1,4 proc. miesiąc do miesiąca. Od początku roku podwyżka wyniosła 3,6 proc. Pieczywo w tym czasie podrożało o blisko 6 proc.

- Do tego dochodzą coraz wyższe koszty pracy. Młyn to fabryka, w której nie da się wszystkiego zautomatyzować. Wciąż potrzebny jest człowiek, który nadzoruje wszystkie procesy. Potrzebni są ludzie w laboratoriach, gdzie sprawdzana jest jakość surowca i produktów gotowych. Trzeba wyrób zapaczkować, zaworkować, załadować na samochód i wysłać. Presja płacowa daje się odczuć także w naszej branży - mów Gwiazda.
Jak wskazuje portal, może to stać się dużym problemem.  Jak podkreśla prezes PZPPZ-M, wzrost kosztów produkcji wynika także z innych podwyżek, nawet takich surowców jak drewno czy folia, które wykorzystywane są w transporcie czy handlu detalicznym.

Na ponoszenie tak dużych dodatkowych kosztów w branży wpłynęła również pandemia koronawirusa, która wymaga od pracodawców zapewnienia bezpieczeństwa swoim pracownikom.  Chodzi również o zakłócenia dostaw związane z zamykaniem granic czy obostrzeniami.

Źródło: agropolska.pl