Jeszcze do niedawna drony kojarzyły się z dwoma rodzajami latających maszyn – zabójczych narzędzi wojskowych, dokonujących bombardowań celów np. w dalekim Afganistanie albo zabawek dostępnych w sklepach z elektroniką lub modelarskich za maksymalnie kilkaset złotych. Teraz ten obraz zmienia się dzięki coraz szerszemu zastosowaniu dronów, także w rolnictwie.
Na wstępie należy zauważyć, że drony najwięcej zastosowań znajdują w dużych oraz bardzo dużych gospodarstwach. Gdy mamy kilkanaście, ewentualnie kilkadziesiąt hektarów, nie powinniśmy się łudzić – taki dron to raczej zabawka, nawet jeśli jest zaawansowany technologicznie. Co innego, gdy nasze pola mają co najmniej kilkaset hektarów – wtedy UAV (Unmanned Aerial Vehicle), czyli bezzałogowy statek latający może być bardzo przydatny. Zakup dosyć drogiego urządzenia staje się wtedy opłacalny, przyniesie nam dużo oszczędności. Międzynarodowe Stowarzyszenie Pojazdów Bezzałogowych (UAVI) przewiduje, że drony rolnicze będą odpowiedzialne za około 80% komercyjnego rynku takich maszyn.
Rolnictwo precyzyjne to przyszłość
Czy współczesna inżynieria rolnicza to już agromechatronika? – to pytanie zadał profesor Ryszard Hołownicki, kierownik Zakładu Agroinżynierii Instytutu Sadownictwa w Skierniewicach podczas zeszłorocznej konferencji naukowej na Wydziale Nauk Technicznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Zauważył, że w dzisiejszych czasach rolnik-traktorzysta coraz częściej jest potrzebny, żeby doprowadzić maszynę na pole. Dalej ciągniki naszpikowane elektroniką i czujnikami, komputerami oraz nawigacją satelitarną radzą sobie w zasadzie same. Tak dzieje się np. w USA na olbrzymich gospodarstwach, gdzie pola ciągną się po horyzont.
Profesor widzi świetlaną przyszłość dla dronów w rolnictwie. Wynika to z tego, że myśl techniczna rozwija się w taki sposób, aby powstawały wyspecjalizowane, relatywnie małe bezzałogowe roboty rolnicze. Zamiast wielkich, wielofunkcyjnych maszyn, np. do oprysków, ciągniętych przez coraz większe traktory, 2-metrową kukurydzę mógłby opryskać dron – o wiele szybciej i nie niszcząc upraw.
Drony w rolnictwie już dzisiaj
A jak mogą być wykorzystywane drony w rolnictwie już dzisiaj? Chociażby do dokładnego monitorowania gospodarstwa. Lecąc nad naszymi uprawami możemy obserwować je na żywo na tablecie, otrzymując w kilka minut niezbędne informacje, których zgromadzenie na piechotę zajęłoby wiele godzin. W przypadku jakiejś klęski – pożaru czy powodzi – możemy skutecznie zarządzać kryzysową sytuacją i podejmować szybciej decyzje.
Drony przydatne są również w przypadku ochrony upraw przed dzikimi zwierzętami, które mogą wyrządzić pokaźne szkody. Za jego pomocą można zwierzęta dużo szybciej odnaleźć oraz odstraszyć. Jeśli szkody zostały już spowodowane, zdjęcia i filmy z dronów mogą uzupełnić dokumentację wymaganą przy ubieganiu się o odszkodowanie.
Bardziej zaawansowane drony rolnicze mogą zaoszczędzić nam mnóstwo czasu i pieniędzy. Przykładowo dron Lancaster od firmy PrecisionHawk może oblecieć 120 hektarów pola w 40 minut, gromadząc dokładne informacje oraz nagranie naszych upraw. Odpowiednio wyposażony dron rolniczy może pomóc nam w ograniczeniu kosztów nawożenia. Maszyna posiadająca np. multispektralną kamerę, jest w stanie wykonać ortofotomapę, czyli mapę fotograficzną, oraz nałożyć na nią pomiary wykonane w tzw. „bliskiej podczerwieni” (NIR – near infrared). Wtedy otrzymamy mapę zdrowotności upraw – szczegółowe wskazanie zapotrzebowania roślin na nawożenie na różnych fragmentach obserwowanego pola. Może nam to przynieść znaczne oszczędności przy zużyciu nawozów, dochodzące nawet do 30%.
Dron wyposażony w wiele różnych czujników jest w stanie wykryć choroby roślin zanim staną się one widoczne gołym okiem. Odpowiednio wczesne wykrycie zagrożenia umożliwia rolnikom aktywne podejście do zarządzania gospodarstwem, zmniejszenie zużycia środków ochrony roślin i nawozów, a tym samym podnoszenie wydajności ich produkcji.
Wspomniany dron Lancaster posiada na tyle inteligentne systemy, że sam może ułożyć trasę przelotu, zależnie od warunków panujących w okolicy. Jeśli te się pogorszą, sam do nas powróci i wyląduje.
Ile to kosztuje?
Małe i proste drony-zabawki można kupić już za kilkaset złotych. Im lepsza kamera, wydajniejsze akumulatory i większy zasięg, a tym samym szersze zastosowanie, tym cena wyższa. Phantom 2 chińskiej firmy Dji to wydatek około 3 tys. zł, a za jego następcę, Phantom 3, który może polecieć z prędkością blisko 60 km/h, ma zasięg do 2 km, kamerę 1080 full HD, zapłacimy ponad 5 tys. zł.
A bardziej profesjonalne urządzenia? AG550 to dron, któremu możemy zaplanować trasę przelotu, sam do nas wróci i wyląduje, wyposażony jest w kamerę full HD, można w nim zamontować czujnik koloru RGB, czujnik wegetacji NDVI czy kamerę termowizyjną. Cena? Od 3 tys. USD.
Wspomniany Lancaster Hawkeye Mark to wydatek 25 tys. USD.
Natomiast DT-18 produkcji Delair-Tech kosztuje 37,7 tys. USD, czyli około 150 000 zł. To jedyny cywilny dron oficjalnie zatwierdzony przez francuski urząd lotnictwa cywilnego DGAC do pilotowania poza zasięgiem wzroku. Idealny w rolnictwie precyzyjnym, jest w stanie przesłać wideo na odległość 15 km w technologii 3G/4G. Ten statek powietrzy może osiągnąć maksymalną prędkość 80 km/h oraz latać samodzielnie do 2 godzin. Wytrzyma też napór wiatru wiejącego z prędkością do 45 km/h.
Więcej materiałów - zdjęć i filmów - z naszego własnego drona możecie zobaczyć na naszej stronie oraz na kanale Youtube.
Źródło: UWM w Olsztynie, GE reports, dronelife.com, PrecisionHawk, Dji, ATI/AG, Delair-Tech