Okazuje się, że nie tylko koronawirus jest zagrożeniem. We znaki, w szczególności rolnikom, wdaje się również straszna susza. Sytuacja jest dość poważna, a rolnicy drżą o swoje plony, wyczekując upragnionego deszczu. Obawy o uprawy rosną z dnia na dzień. Jedno jest pewne - w tym roku z powodu suszy,  truskawki na sklepowych półkach pojawią się dużo później.
 
Co wiemy o suszy?

Meteorolodzy alarmują, że tak złej sytuacji jeszcze nie było. Niestety przewidują też, że  może być jeszcze gorzej! Wilgotność gleby wynosi aktualnie około 40-50 procent, ale jeśli spadnie poniżej 40 procent, sytuacja wzrostu roślin będzie zatrważająca. Będą miały one problem, by normalnie funkcjonować i uschną. Nie zanosi się również na to, by pojawiało się więcej opadów, a temperatura będzie wyższa niż zazwyczaj. Zagrożone są nie tylko truskawki, ale i inne plony. Mówi się, że w tym roku na rynku może być także mniej jabłek. Nie należy jednak martwić się na zapas. Przyroda wielokrotnie udowadniała, że potrafi czynić cuda.
 
Które regiony mają szansę na deszcz?

Susza dotknie rolników z całego kraju, jednak wyjątek stanowią Lubelszczyzna i Podkarpacie. W tych regionach przełom nastąpi w maju. Opady deszczu pojawią się i będą bardzo obfite. Niestety, nie jest to powód do radości, ponieważ powodzie mogą spowodować ogromne straty na polach i plantacjach.
 
Dlaczego w tym roku truskawki będą później?

Pogoda zdecydowanie nie sprzyja plantacjom truskawek. W tym roku największym zagrożeniem jest susza, ale rolnicy obawiają się również silnych nocnych przymrozków, które mogą być niebezpieczne dla ich upraw. Truskawka jest wyjątkowo zagrożonym owocem ze względu na swój płytki system korzeniowy, który w dużym stopniu utrudnia jej pobieranie wody. Co więcej, chłodny kwiecień opóźnił wegetację owoców i są one wyjątkowo małe. Jedynym ratunkiem może być nadejście obfitych opadów deszczu, ponieważ większość plantacji truskawek nie jest sztucznie nawadniana.
 
Kiedy będzie można kupić truskawki w sklepach?

Zazwyczaj pierwszych truskawek mogliśmy skosztować już pod koniec maja. Teraz będziemy zmuszeni do tego, by jeszcze trochę poczekać. Co prawda, oczekiwanie na polskie truskawki może umilić nam fakt, że w sklepach pojawiają się już owoce transportowane z Grecji czy Hiszpanii, za które musimy zapłacić około 15-20 zł za kilogram. Wiadomo jednak, że ich smak i zapach nie dorasta do pięt owocom, które oferują polscy rolnicy. W większej ilości najprawdopodobniej będziemy mogli kupić je dopiero za miesiąc, choć już teraz pojawiają się owoce spod folii lokalnych sprzedawców. Ale uwaga – ich cena osiąga nawet 28 zł za kilogram!
 
Ile będą kosztować truskawki?

Cena truskawek uzależniona będzie nie tylko od warunków atmosferycznych, ale też od pracowników. Rolnicy przyznają, że do tej pory pracownicy z Ukrainy i Białorusi byli dla nich bardzo dużym wsparciem ze względu na to, że zapłata dla tych pracowników była niższa. Nie wiadomo jednak, czy koronawirus pozwoli na ich powrót do Polski. Hodowcy i plantatorzy przewidują, że być może lukę pracowniczą uda się wypełnić osobami, które utraciły pracę z powodu pandemii. Nie ma jednak pewności, czy będą one chętne do zbioru truskawek. Braki pracownicze mogą odbić się na cenie, która raczej będzie wyższa niż w zeszłym roku. Plantatorzy obawiają się również, że nie będzie popytu na owoce ze względu na zwolnienia i niższe wypłaty związane z epidemią koronawirusa.