Rolnicy buntują się na brak środków do ochrony upraw przed chorobami i szkodnikami.

 - Musimy patrzeć na to, czym ewentualnie będziemy zabezpieczać pola - alarmował poseł Zbigniew Ziejewski (Koalicja Polska).

Na ten ważny problem polityk zwrócił uwagę na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa podczas dyskusji nad informacją resortu o projekcie Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023-2027.

Wielu opowiedziało się zmniejszeniem ilości stosowanych nawozów oraz środków ochrony roślin, co jest zgodne z unijną polityką na przyszłe lata.

- Pytam, do jakiego pułapu mamy zmniejszać? Możemy sobie na całą edycję 2021-2027 poczekać. Niech Unia zmniejszy swoje nawożenie, niech Unia zmniejszy używanie środków chemicznych. My i tak jeszcze nie dojedziemy do pułapu stosowanych środków w Holandii, w Niemczech, w Danii. Na razie nie mamy czego zmniejszać, bo poziom nawożenia, pestycydów i środków ochrony roślin w Holandii w stosunku do Polski jest kilka razy wyższy - mówił Ziejewski.

- My musimy jeszcze patrzeć na to, czym ewentualnie będziemy zabezpieczać pola? Czym będziemy pryskać? Jeżeli zmniejszymy zarówno ilość środków grzybobójczych, jak i herbicydobójczych, to rolnicy będą stosować popularny środek, który nazywa się babopielik? Od tego tematu już odeszliśmy – mówił.

- Jestem absolutnie zwolennikiem ochrony pszczół, bo jeżeli jest życie pszczół, to jest życie ludzi. To nie podlega dyskusji, że je powinniśmy chronić i powinna być jak największa determinacja ze strony rolników, żeby to robić. Ale jeżeli stosujemy np. zaprawę cruiser i stosujemy ją w sierpniu, to zaprawa działa aż do lipca przyszłego roku, czyli prawie przez 11 miesięcy. A jeżeli nie stosujemy zaprawy cruiser, tylko będziemy stosować insektycydy, to musimy jesienią zrobić trzy-cztery zabiegi. Zauważcie państwo, ile substancji aktywnej, czynnej wpuszczamy do gleby - mówił poseł Ziejewski.

- Nie jest sztuką podjąć szybką decyzję na posiedzeniu komisji, że nie stosujemy, ograniczamy, obniżamy. Tylko co z rolnikami? Cały czas przewijał się głos w dyskusji, żeby mieli dochody, żeby parytet dochodów między mieszkańcami miast i wsi nie był tak zróżnicowany, jak w tej chwili. Dysproporcja między parytetem dochodów mieszkańców miast i wsi jest bardzo duża, więc nie zapominajmy o tym - apelował na koniec polityk.



Źródło: agropolska.pl