Portal Onet.pl opublikował reportaż "Krwawy biznes futerkowców". Załączono do niego zdjęcia z największej hodowli zwierząt futerkowych w Polsce - wielkopolskiej fermy w Góreczkach - gdzie jest ponad 400 tys. norek.
Prokuratura Rejonowa w Krotoszynie z urzędu wszczęła postępowanie informacji pojawiających się w mediach na temat hodowli norek w Góreczkach - poinformował Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Reportaż powstał we współpracy ze Stowarzyszeniem Otwarte Klatki, a zdjęcia nagrał aktywista Żenia, który celowo zatrudnił się na fermie, by sprawdzić, warunki życia tamtejszych zwierząt. W reportażu ukazano ranne norki, zagryzane przez psy, oraz nawzajem się zjadające.
Zaraz po emisji reportażu właściciel fermy Szczepan Wójcik na portalu społecznościowym wydał oświadczenie. O reportażu napisał, że to: "Zwinnie zaplanowana akcja @onetpl. Złożyliśmy zawiadomienie do Głównego Lekarza Weterynarii, aby na naszą prośbę przeprowadził pełen audyt fermy. Nie mam żalu do redaktora, miał zrobić to, co było w planie".
Odniósł się również do sprawy zatrudnionego na fermie ukraińskiego aktywisty.
"W naszym przekonaniu mężczyzna ten zatrudnił się na fermie w celu sprowokowania konkretnych czynności, które wynikały z jego złej woli, a przed rozpoczęciem jego pracy nigdy wcześniej nie miały miejsca. Jesteśmy przekonani, że misją podstawionego działacza Otwartych Klatek, było między innymi celowe wypuszczanie zwierząt i późniejsze rejestrowanie konkretnych sytuacji oraz niedopełnienie obowiązków pracowniczych, polegających na niezwłocznym zabezpieczeniu i odstawieniu do ambulatorium tych zwierząt, które w wyniku rywalizacji z innymi osobnikami ucierpiały" - poinformował Wójcik.
- Prokuratura Rejonowa w Krotoszynie wszczęła w tej sprawie postępowanie w celu weryfikacji informacji pojawiających się w przestrzeni medialnej na temat hodowli norek w Góreczkach" - powiedział Meler.
Na fermie w Góreczkach służby przeprowadziły już kontrolę weterynaryjną. . Na miejsce udali się z-ca Wielkopolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii w Poznaniu, przedstawiciel działu chorób zakaźnych i Powiatowy Lekarz Weterynarii w Krotoszynie.
- Nie ma tam żadnych uchybień, które nakazywałyby podjęcie działań. Nie ma nic, co rzutowałoby na to, że tam dzieje się tam coś niedobrego - powiedział Andrzej Żarnecki, Wielkopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Poznaniu, który twierdzi, że zwierzęta żyją w dobrych warunkach.
Źródło: agropolska.pl