Rolnicy hodujący trzodę w cyklu otwartym nie mogą się ubiegać o finansowe wsparcie, na pokrycie strat związanych z epidemią koronawirusa. Producenci tuczników apelowali zatem o pomoc podczas protestu, który miał miejsce w środę 9 września w Piotrkowie Trybunalskim.

Protest hodowców trzody chlewnej miał charakter pokojowy i uczestniczyło w nim około 150 osób. Protestujący nie mieli zamiaru blokować ulic miasta, chcieli zwrócić uwagę na to, z jakimi problemami się borykają.

Rolnicy hodujący trzodę w cyklu otwartym nie mogą się ubiegać o finansowe wsparcie, aby pokryć straty związane z epidemią koronawirusa – czytamy na stronie internetowej TVP3 Łódź.

Firmy w ramach tarczy antykryzysowej mogły ubiegać się o wsparcie państwa. Jeden z protestujących rolników podkreślił, że dostał od państwa żadnej pomocy, a ceny skupu tuczników spadły i sytuacja wygląda naprawdę tragicznie. 

Z kolei inny rolnik pytał, dlaczego istnieją dopłaty np. do hodowli kóz, ale już nie ma dopłat do tak popularnego w Polsce tucznika. 

Rolnicy w sprawie podziału środków na pomoc w ramach kryzysu związanego z pandemią spotkali się z ministrem rolnictwa w poniedziałek 7 września. Twierdzą jednak, że nic się nie zmieni.

- Nie otrzymałem odpowiedzi na pytanie dlaczego zostaliśmy wykluczeni. W zamian usłyszałem, że przyjeżdżamy tylko po pieniądze, gdy jest źle – żali się Jacek Wlaźlak, członek Izb Rolniczych.

Poseł Robert Telus zapewnił, że sytuacja ponownie zostanie przeanalizowana.
 
- Minister wyciągnął do rolników rękę i złożył im propozycję. To 315 mln zł pomocy dla hodowców trzody chlewnej dotkniętych kryzysem związanym z pandemią. Chodzi tylko o to, aby w przyszłym tygodniu zebrała się grupa robocza i ustaliła sposób podziału tej kwoty – wyjaśnia poseł Robert Telus.
Rolnicy obawiają się również ASF i zapewnili, że jeśli nie otrzymają pomocy, protesty się zaostrzą.
 



Źródło: agropolska.pl