Sektor bydła mlecznego przetrwał okres pandemii koronawirusa. Sprawdź, jak poradzili sobie producenci mleka w tym niezwykle trudnym dla nich okresie.

Debata odbyła się 24 czerwca, a jej organizatorami byli: redakcja magazynu Hoduj z Głową, portal Agropolska.pl oraz Federacja Związków Pracodawców - Dzierżawców i Właścicieli Rolnych.

- Pandemia dotknęła nas wszystkich. Czy jesteśmy już po? Bałbym się używać tego stwierdzenia - mówił Leszek Hądzlik, Prezydent Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka, podczas debaty internetowej poświęconej sytuacji w branży produkcji mleka, wołowiny oraz wieprzowiny.
- To był dla nas bardzo trudny okres. Pandemia dotknęła szczególnie producentów mleka, którzy każdego dnia muszą wykonywać systematyczną pracę. Rynek zaczął przeżywać i pewne zawahania, które wynikały z wprowadzonych restrykcji. Zamykanie granic spowodowało, że towary przestały przepływać tak, jakbyśmy tego chcieli. A przypomnę, że eksportujemy ponad 30%. produkcji mleczarskiej czyli produkcji mleka i przetwórstwa, które w ponad 80% jest w rękach rolników - mówił Leszek Hądzlik.

Pandemia miała również wpływ na działalność Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Mleka.

- Jeśli chodzi o federację musieliśmy wprowadzić pewne ograniczenia. Odwołaliśmy wszystkie spotkania podsumowujące poprzedni wyjątkowy rok oceny i wstrzymaliśmy próbne doje. Powrót do normalności nie był łatwy, ponieważ zarówno hodowcy jak i nasi pracownicy, a zatrudniamy ponad 1100 osób, bali się o swoje zdrowie, czemu oczywiście nie należy się dziwić - mówił Leszek Hądzlik.

- Na Śląsku dwóch hodowców bydła mlecznego, członków naszej federacji, którzy produkują blisko 30 tys. litrów mleka dziennie, miało wypowiedzianą umowę na dostawę mleka. Z dnia na dzień musieli szukać odbiorców w innych regionach kraju. Obecnie sprzedają je do zakładu oddalonego o 400 km - mówił Mariusz Olejnik Prezes Zarządu Federacji Związków Pracodawców - Dzierżawców i Właścicieli Rolnych.



Źródło: agropolska.pl